Loty FPV zgodnie z europejskim prawem
Latanie FPV (First Person View, czyli z widokiem z pierwszej osoby – w tym przypadku z kamery w dronie) ewidentnie nie jest na rękę EASA. Unijni specjaliści teoretyczni (bo w praktyce pewnie żaden dronem sam nie latał) nie przewidzieli dedykowanych zasad lotów dla całkiem sporej rzeszy droniarzy, którzy pilotują swoje maszyny poprzez gogle założone na oczy i odbierające obraz bezpośrednio z kamery drona. Jak zatem wybrnąć z tej sytuacji i cieszyć się lataniem FPV mimo wszystko?
Wiecie ile razy akronim „FPV” pojawia się w rozporządzeniu wykonawczym Komisji (UE) 2019/947? Otóż nie pojawia się w ogóle, podobnie jak jego rozwinięcie „first person view”. W głównym rozporządzeniu unijnym nie ma nawet definicji, czym są loty FPV dronami, choć społeczność pilotów dronów FPV jest bardzo liczna i dość rozpoznawalna na całym świecie.
No nic, zajrzyjmy w takim razie do materiałów Easy Access Rules for UAS – w końcu to „tylko” 443 strony objaśnień jak stosować zapisy ze 116 stron obydwu rozporządzeń unijnych dotyczących dronów (2019/947 i 2019/945). Jest! Termin FPV pojawia się w całym jednym paragrafie, w dodatku aż dwa razy:
To już dosadnie pokazuje podejście unijne do takiego latania, które – jako dyscyplina sportowa – doczekało się nawet oficjalnej kategorii federacji FAI a co roku rozgrywane są mistrzostwa świata (tej i innych organizacji) w wyścigach dronów.
Problem EASA’owskich dygnitarzy jest taki, iż chyba nie wyobrażają oni sobie latania dronem z goglami na oczach bez obserwatora. Według nich taki pilot (jako operator) najpierw powinien opracować stosowne procedury, potem znaleźć odpowiednie miejsce, przeprowadzić jego wizję lokalną, oczywiście powinno się ono znajdować na polach i łąkach, najlepiej na ogrodzonym terenie bez dostępu dla osób postronnych.
Każdy, kto choć przez chwilę zasmakował FPV wie, że:
- w przypadków lotów tak małych dronów latających z prędkością bez problemu przekraczającą 20 m/s na niewielkich wysokościach nad ziemią obserwator nie zapewni bezpieczeństwa, bo i tak przez większość czasu nie będzie w stanie określić położenia drona;
- latanie FPV po otwarty polu czy łące daje frajdę jedynie podczas nauki latania – im „dalej w las” tym lepiej, by pojawiały się jakieś przeszkody, na początku wystarczą drzewa i krzaki, z czasem są to opuszczone zabudowania, a im większy „skill” tym większa szansa na realizację komercyjnych zleceń – a te w dużej mierze są pośród zabudowy i w pobliżu ludzi.
Coś, co jest zatem naturalne dla latania FPV w głowach unijnych specjalistów jawi się jako coś niebezpiecznego i ich decyzją: nielegalnego (jeśli nie zastosujemy się do ich niepraktycznych przepisów).
Nie jest tak, że EASA nie ma świadomości wykonywania takich lotów. O tym świadczy choćby podstrona EASA poświęcona FPV, na której możemy wprost przeczytać co ma do zaoferowania unia dla pilotów FPV.
Co mówią przepisy UE w sprawie lotów FPV?
Jak już wcześniej wskazałem – termin „FPV” nie pojawia się w rozporządzeniu w ogóle, a w Easy Access Rules for UAS pojawia się w jednym miejscu przy okazji lotów z kategorii otwartej z obserwatorem.
Zgodnie z zapisami ze strony EASA oraz przywołując ten jeden zdawkowy paragraf z 273 strony dokumentu „Easy Access Rules for UAS” EASA widzi tylko dwa sposoby latania FPV zgodnie z prawem – żaden realnie nie zaspokaja potrzeb większości pilotów dronów FPV, ale przyjrzyjmy się obydwu:
- w kategorii otwartej w podkategorii A3 z obserwatorem – jest to w zasadzie lot VLOS z obowiązkowym obserwatorem, który i tak nie jest w stanie wiele pomóc – jest jedynie teoretycznym zabezpieczeniem przed utratą orientacji nad dronem lecącym nisko i szybko nad ziemią;
- w kategorii szczególnej w ramach klubu lub stowarzyszenia modelarskiego – EASA poleca zrzeszyć się w klubie pilotów FPV, by móc latać FPV i o ile w przypadku chęci organizacji jakichś zawodów ma to sens, o tyle w przypadku pojedynczych pilotów latających FPV dla czystej przyjemności – nie ma żadnego, bo wymusza wskazanie konkretnego stałego i przygotowanego do tego celu miejsca wykonywania lotów FPV (np. tor do lotów dronami wyścigowymi).
W praktyce wygląda to tak: pilot FPV chce wykonać lot FPV w znanej sobie miejscówce lub jadąc gdzieś zupełnie przy okazji chce „oblatać miejscówkę”. Wyciąga z plecaka drona, podpina baterie, zakłada gogle FPV i leci. W niektórych przypadkach zrobi nawet check-in w aplikacji, ale nie uznawałbym tego za normę. Nie ma ze sobą obserwatora, bo angażowanie drugiej osoby do pomocy do każdego takiego lotu jest zwyczajnie problematyczne. Lata szybko, między drzewami, krzakami, czasem budynkami, zapewne nie wyżej niż 30m, bo frajda jest wtedy gdy jest się nisko nad ziemią i czuć tę prędkość, której wysoko bez punktów odniesienia zwyczajnie „nie widać”.
Jak to widzi EASA? Pilot powinien zaplanować od początku całą operację. Znaleźć miejsce minimum 150m od zabudowy i osób postronnych, bo tego wymaga podkategoria A3 kategorii otwartej. Pilot powinien wziąć ze sobą kolegę, partnerkę/partnera, a może zapytać o pomoc przechodnia? W końcu do takiego lotu zawsze musi mieć obserwatora, który – poinstruowany i przepisach i procedurach operatora – będzie stale obserwował drona i dawał sygnały do pilota, gdyby ktoś pojawił się w pobliżu. Jeśli umówi się z innym pilotem FPV na wspólne latanie to wspólnie jednocześnie nie polatają – jeden powinien obserwować drona drugiego w trakcie lotu. Może wypadałoby pojechać we trzech, jeden z nich będzie próbował obserwować dwa drony FPV na raz. Brzmi nierealnie? W takim razie do każdego pilota potrzebny jest jeden obserwator więc trzeba jednak jechać w parach. Obecność widzów? Zapomnij – żadnych osób postronnych, bo jeśli jakieś tylko pojawią się na obszarze operacji to operator ma obowiązek (zgodnie z sekcją UAS.OPEN.060) „poinformować o ryzyku oraz uzyskać wyraźną zgodę na udział tych osób w danej operacji”. Zasadniczo powinien sobie zapewnić nad obszarem operacji coś w rodzaju kontrolowanego obszaru naziemnego, najlepiej odgrodzonego i nie wpuszczać tam nikogo nieznanego, nie poinformowanego o lotach i zarazem nikogo, kto nie udzielił zgody na „udział” (nawet bierny) w takiej operacji. Operacje FPV powinny być zatem z dala od jakichkolwiek obszarów mieszkalnych, handlowych czy przemysłowych. No i na koniec (choć może lepiej od tego zacząć) – pilot musi mieć co najmniej 16 lat, być zarejestrowany jako pilot/operator, mieć uprawnienia A1/A3 (szkolenie + egzamin) i w końcu nakleić naklejkę z numerem operatora na drona. Nie ma 16 lat? No cóż, to musi wziąć kolejną osobę do nadzoru nad operacją, która będzie mieć minimum 16 lat, konieczne uprawnienia A1/A3, weźmie na siebie rejestrację operatora/pilota i oznaczenie drona. W sumie to ta osoba nadzorująca może być zarówno obserwatorem, wtedy „dwie pieczenie robimy na jednym ogniu”. Proste, prawda?
EASA przewidziała jeszcze możliwość rejestracji klubu/stowarzyszenia modelarskiego, które może zrzeszać takich pilotów FPV, wyznaczyć im jeden teren do lotów i wziąć na siebie odpowiedzialność za te operacje i ich całą organizację (zostawiam bez dalszego komentarza – ma to sens jedynie przy organizacji zawodów).
Na szczęście do końca 2025 r. mamy jeszcze NSTS-01
Chwała za to naszym urzędnikom z Urzędu Lotnictwa Cywilnego, którzy są znacznie bardziej wyrozumiali niż urzędnicy unijni i wiedzą jak na co dzień wyglądają te „operacje” wykonywane przez „zwykłego Kowalskiego”, który dla najzwyklejszej przyjemności latania bierze drona, baterie, gogle w plecak i jedzie ot tak – polatać. Tu też niestety występują pewne ograniczenia, które wynikają wprost z wymysłów EASA, ale wciąż – są to loty FPV, a nie „pseudo FPV”, czyli VLOS z obserwatorami.
Po złożeniu oświadczenia operatora do NSTS-01 (czas jest już tylko do końca grudnia 2023 r.) i oczywiście posiadając uprawnienia pilota do NSTS-01 (najprostszy z krajowych scenariuszy standardowych do lotów FPV i VLOS) można jeszcze chwilę polatać faktycznym FPV na poniższych zasadach:
a) do wysokości nie większej niż 50 m nad poziomem terenu,
https://edziennik.ulc.gov.pl/DU_ULC/2023/28/akt.pdf
b) w odległości poziomej nie większej niż 500 m od pilota,
c) z zapewnieniem kontrolowanego obszaru naziemnego rozumianego jako obszar naziemny, na którym eksploatuje się system bezzałogowego statku powietrznego wraz z buforem ryzyka na ziemi i w którego granicach operator jest w stanie zadbać o to, by znajdowały się na nim wyłącznie osoby zaangażowane w operację – jeżeli prędkość lotu BSP nie może zostać ograniczona elektronicznie do maksymalnie 15
m/s dla całej planowanej operacji.
Oczywiście podpunkt c) nieco psuje cały ten przepis (ta zmiana pojawiła się w maju 2023 r. po ostatniej zmianie Wytycznych Prezesa ULC dla NSTS). Nie znam samodzielnie konstruowanych dronów wyścigowych, w których byłby dostępny elektroniczny ogranicznik prędkości do 15 m/s, w przypadku gdy te drony latają często nawet 2 razy szybciej i często bez GPS, z którego przecież dostają pomiar prędkości… Tym bardziej taki ogranicznik nie znajdzie się w szybko latających skrzydłach FPV, a skoro już przy nich jesteśmy…
Loty FPV na podstawie scenariusza NSTS-01 mogą być wykonywane jedynie dronem o maksymalnym wymiarze typowym mniejszym niż 1 m. Powyżej tego wymiaru loty możliwe są jedynie na zasadach VLOS i mówi o tym sekcja UAS.NSTS-01.010 Przepisy ogólne z ustępu 2 ze scenariusza NSTS-01:
Niniejszy scenariusz stosuje się do bezzałogowych statków powietrznych o masie startowej mniejszej niż 4 kg: o maksymalnym wymiarze typowym wynoszącym maksymalnie 1 metr w zasięgu widoczności wzrokowej (VLOS) lub w locie FPV, z wyjątkiem przelotów nad zgromadzeniami osób.
https://edziennik.ulc.gov.pl/DU_ULC/2023/28/akt.pdf
Wprawdzie małe skrzydła FPV zmieszczą się w tym rozmiarze, ale większe samoloty FPV będą miały problem zarówno z rozmiarem maksymalnym < 1m, z ograniczeniem elektronicznym prędkości do 15 m/s jak i samą wysokością 50m nad ziemią. Wtedy pozostaje już zastosować obserwatora i latać na zasadach VLOS (zasięg wzroku utrzymuje obserwator).
Podsumowując…
W Polsce, jeszcze przed 2 lata funkcjonowania krajowych scenariuszy standardowych (konkretnie: NSTS-01), loty FPV choć dość ograniczone – mogą być legalnie praktykowane nie tylko nad polami i łąkami. Oczywiście wymagają jeszcze uprawnień NSTS-01, za które trzeba zapłacić.
Pozostali mogą latać na wyżej opisanych zasadach w podkategorii A3 kategorii otwartej. Mogą się też zrzeszać w klubach/stowarzyszeniach modelarskich ze świadomością, że wtedy będą mogli legalnie latać tylko w wyznaczonym do tego miejscu.
Można sądzić (choćby po obecności grup dyskusyjnych na Facebook’u poświęconych tematom FPV), że w Polsce dronami FPV latamy przynajmniej kilkanaście tysięcy osób. Zapewne kilkaset osób zajmuje się FPV zawodowo realizując wideo przy użyciu takich dronów. Czy każdy z tych kilkunastu tysięcy (lub kilkuset zawodowców) będzie jeździł poza miasto z obserwatorem, zabezpieczał uprzednio obszar do lotów, sprawdzając co chwila, czy nie znajdzie się w nim przypadkiem jakaś przypadkowa osoba? Czy już teraz każdy taki pilot FPV ma NSTS-01 i stosuje się do zachowania kontrolowanego obszaru naziemnego lub elektronicznego ograniczania prędkości do 15 m/s? Odpowiedzcie sobie sami, choć to raczej pytania retoryczne.
Prawo, które i tak nie zadziała w praktyce jest bardzo słabym prawem, a pasjonaci nie zrezygnują ze swojego hobby, niezależnie od wymyślonych w Kolonii i zatwierdzonych w Brukseli „unijnych baboli” – tych lub jeszcze innych.
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
5 komentarzy
Troche dziecinne podejscie do przepisow. Przepisy dotycza bezpieczenstwa ludzi postronnych a nie sa spelnianiem zyczen dzieciakow
I w jaki sposób to bezpieczeństwo jest zapewnione w FPV przez obecność obserwatora, który i tak nie widzi drona? Czemu nie ma rozróżnienia na wagę i prędkość dronów FPV, które już teraz latają nielegalnie np. nad kilkutysięczną publicznością na koncertach, którą można uznać za zgromadzenie osób i nic się nikomu nie dzieje, a nie jest to jednak w pełni legalne? Po prostu urzędnicy EASA kalkulują bezpieczeństwo na papierze, bez żadnego potwierdzenia w rzeczywistości.
Jest jeszcze A1 i samodzielnie skonstruowany dron do 250g. Można latać… z obserwatorem, ale to i tak lepiej, niż >250g i w A3…
Jeżeli będę latał wbrew przepisom, bez zglaszania lotu,dalej niz 500m, wyzej niz 120 to w ogole jest ktos w stanie to wychwycic/sprawdzic/ukarać?
Realnie? Małe szanse. Musiałby Cię „złapać za rękę” urzędnik na gorącym uczynku, a i tak jakiś materiał dowodowy w sprawie musiałby mieć (drony FPV chyba rzadko zapisują logi z lotów).