Wojtek „Ra2nski” Radwański – wywiad
Kto jeszcze nie widział zdjęć z drona autorstwa Wojtka Radwańskiego (w sieci znanego również jako Ra2nski) to czas najwyższy nadrobić zaległości. Pośród wielu operatorów dronów i fotografów zarazem Wojtek zdecydowanie wyróżnia się artystycznym podejściem do swojej pracy, a jego zdjęcia mają ciekawą kompozycję, są oryginalne i dobrze przemyślane. Zapraszam na wywiad, który drogą mailową udało mi się ostatnio przeprowadzić z Wojtkiem.
ŚwiatDronów.pl: Jesteś fotografem z zamiłowania czy to również Twój obecny zawód? Co robisz na codzień?
Wojtek Radwański: Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo przełomowe i dużo rzeczy w moim życiu uległo zmianie. Do tej pory fotografowanie było jedynie moją pasją, a na co dzień poświęcałem się studiom na Politechnice Śląskiej. W związku z tym, że mój kierunek nie był związany ani z robieniem zdjęć ani z dronami, a dodatkowo okres studiów dobiegał końca, nadszedł czas na podjęcie ważnych, życiowych decyzji. Padło na fotografię i dlatego dziś śmiało mogę powiedzieć, że jest to również mój zawód. „Również”, ponieważ w kwestii pasji nic się nie zmieniło.
ŚD: Wiele lat fotografowałeś świat z ziemi. Co przekonało Cię do zmiany perspektywy na tą „z lotu ptaka”?
WR: Przygodę z aparatem rozpocząłem na długo przed pojawieniem się drona w moim plecaku. Miałem w głowie kilka pomysłów na zdjęcia wykonane z góry, ale zwyczajnie nie miałem możliwości by je wykonać. Sesje z wykorzystaniem samolotu czy śmigłowca były poza moim zasięgiem. Wraz z pojawieniem się pierwszego Phantoma wróciły pomysły i plany na zdjęcia. Pierwsze ujęcia wykonywałem z moim znajomym, który zaopatrzył się w debiutującego wówczas Phantoma 2. Po kilku wspólnych sesjach, widząc rosnące zainteresowanie zdjęciami z powietrza, zacząłem się zastanawiać czy nie kupić własnego bezzałogowca. Ostatecznie przekonała mnie do tego dziewczyna. Z perspektywy czasu widzę, że to była świetna decyzja.
ŚD: Jakim dronem wykonujesz swoje zdjęcia z powietrza i czemu akurat tym?
WR: Aktualnie posiadam dwa drony. Pierwszy z nich to wysłużony już Dji Phantom 3 Advanced. Jest bardzo poręczny i lekki, dlatego do dziś towarzyszy mi w podróżach czy wycieczkach. Zabieram go wszędzie tam, gdzie spodziewam się ciekawych widoków i chwil wartych uwiecznienia. Jeździłem z nim na rowerze, nartach i wędrowałem z nim pieszo po górach. Niestety jakość zdjęć nie była wystarczająca, by zadowolić pojawiających się coraz częściej klientów. Dodatkowo zaczęło mi brakować np. zmiennej przysłony czy innych ogniskowych. Dynamicznie zmieniająca się sytuacja na rynku i nowe możliwości sprawiły, że od niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem drona Dji Inspire 1 Pro z kamerą x5. Wymienne obiektywy, lepsza jakość zdjęć, czy kamera obracająca się o 360′ to tylko niektóre z jego zalet. Na dzień dzisiejszy najwięcej zdjęć wykonuje właśnie tym sprzętem, ale w dalszym ciągu zdarzają się sytuacje w których wybór pada na poczciwego Phantoma.
ŚD: W czym wg Ciebie najbardziej różnią się od siebie oba rodzaje fotografowania – to z ziemi w porównaniu do tego z powietrza (prócz samej perspektywy rzecz jasna)?
WR: Fotografowanie z powietrza opiera się w dużej mierze na planowaniu. Krótki czas lotu sprawia, że gdy dron jest w powietrzu nie ma zbyt wiele czasu na myślenie i zastanawianie się nad ujęciami. Bardzo duża część moich fotografii powstaje najpierw w głowie. Czy to w trakcie przeglądania niezastąpionych map Google czy w trakcie oględzin na miejscu sesji. Niestety nawet najlepiej zaplanowane ujęcia nie zawsze pokrywają się z tym, co widać na podglądzie. Wtedy trzeba działać szybko i sprawnie. Jakby tego było mało, fotografowanie z powietrza niesie za sobą szereg utrudnień związanych z lataniem dronami. Względy prawne, odpowiednie miejsce do startu i lądowania, warunki atmosferyczne – to tylko niektóre z rzeczy, które musimy wziąć pod uwagę. Na ziemi widzimy świat, bardziej zbliżony do tego, co za chwilę zobaczymy w wizjerze. Na zdjęcie mamy więcej czasu niż oferują nam akumulatory w dronach.
ŚD: Czy wg Ciebie można być dobrym fotografem „powietrznym” bez podstawowej wiedzy i umiejętności z zakresu klasycznej fotografii?
WR: Wydaje mi się, że jest to niemożliwe. Fotografowanie z powietrza jest bardziej skomplikowane niż z ziemi, dlatego ta wiedza jest tu jeszcze bardziej potrzebna. Fakt, że dzięki perspektywie, zdjęcia wykonane z góry są już w jakiś sposób bardziej atrakcyjne, ale to nie wystarczy. Moim zdaniem nie należy wstydzić się pokazywania swoich zdjęć i warto publikować je od samego początku. Krytyka czy rady ze strony bardziej doświadczonych fotografów mogą pomóc w szlifowaniu naszego warsztatu. Podstawą od której warto zacząć są zależności między czasem naświetlania, przysłoną i czułością.
ŚD: W Polsce tysiące ludzi używa dronów do fotografowania, ale mało jest osób, które pokazują świat z góry w tak oryginalny i atrakcyjny sposób. Widać, że Twoje prace są przemyślane pod względem kompozycji, kadru czy oświetlenia. Zarazem zdjęcia z powietrza nie pozwalają na „ustawienie” sobie wszystkich elementów pod siebie, wszystko dzieje się szybko i dynamicznie się zmienia. Jak sobie z tym radzisz? Masz już zarys zdjęć w głowie zanim w ogóle wystartujesz?
WR: Dziękuję za miłe słowa. To jak wyglądają moje zdjęcia z drona, w jaki sposób są wykadrowane i obrobione w bardzo dużej mierze zawdzięczam doświadczeniu zdobywanemu w klasycznej fotografii. Tak jak już wcześniej wspominałem bardzo ważne jest wcześniejsze planowanie ujęć. Bardzo często startując mam w głowie konkretne ujęcia które chciałbym wykonać. Jednak dopiero w powietrzu koncepcja zderza się z rzeczywistością. Kiedy coś wygląda zdecydowanie inaczej niż sobie wyobrażałem przychodzi czas na improwizację. W takich sytuacjach warto mieć kilka zapasowych baterii.
ŚD: Jak wynajdujesz obiekty, które znajdują się na Twoich zdjęciach – szczególnie mam na myśli te mniej oczywiste: charakterystyczne elementy krajobrazu, harmonijnie zakręcające drogi, skrawki pól układające się w mozaiki? Korzystasz z map Google Earth czy masz jakiś inny sposób?
WR: Najważniejszym narzędziem każdego fotografa są oczy. Staram się obserwować otoczenie w drodze na uczelnię, wakacje, jadąc pociągiem czy też samochodem. Często wracam w miejsca, które wypatrzyłem przy zupełnie innej okazji. Nie patrzę już na drogę, budynek, las czy rzekę jak kiedyś. Coraz częściej zastanawiam się jak coś będzie wyglądało z góry i o jakiej porze dnia najlepiej w dane miejsce wrócić. Niestety z pozycji człowieka będącego na ziemi dużo rzeczy potrafi umknąć, albo zwyczajnie dostrzeżenie niektórych miejsc jest niemożliwe. Drugim ważnym narzędziem są właśnie mapy Google. Używam ich zarówno w celu potwierdzenia swoich pomysłów jak i do szukania nowych, nieznanych mi miejsc. Przed podróżami po Polsce dużo czasu przeznaczam na poszukiwania ciekawych ujęć. Czasami warto zjechać z głównej drogi, nadrobić kilka kilometrów aby odwiedzić ciekawe i piękne miejsce. Mamy to szczęście, że w naszym kraju ich nie brakuje.
ŚD: Twój profil na Instagramie śledzi już ponad 7000 obserwujących, na Facebook’u masz ponad 11000 fanów. Niewiele zaryzykuję, jeśli napiszę, że jesteś najpopularniejszym polskim fotografem powietrznym w Internecie. Czy przekłada się to na ciekawe zlecenia typowo komercyjne? Zarabiasz fotografowaniem z drona na życie?
WR: Dzięki mediom społecznościowym udaje mi się docierać do coraz większej liczby ludzi. Nie ukrywam, że od czasu do czasu na moje prace trafiają osoby, które potrzebują zdjęć z powietrza. Są to zarówno małe jak i duże projekty. W tym fachu najbardziej podoba mi się to, że każdy dzień zdjęciowy jest zupełnie inny. Właśnie dlatego cały czas mogę się rozwijać, poznawać nowych ludzi i podróżować po kraju. To tylko nakręca kolejne zlecenia i współprace, dzięki którym śmiało mogę dziś powiedzieć, że jestem fotografem na pełny etat. Zima na dobre jeszcze nie odpuściła, a mój kalendarz bardzo szybko się wypełnia. Najbliższe miesiące na pewno będą dla mnie bardzo pracowite. Nie można sobie chyba wymarzyć lepszej pracy niż ta, która jednocześnie jest życiową pasją.
ŚD: Czy podczas wykonywania zdjęć doszło kiedyś do sytuacji niebezpiecznych w powietrzu – problemy ze sprzętem, awaryjne lądowania?
WR: Niestety wraz ze wzrostem ilości lotów, które wykonuje, wzrosło też ryzyko związane z takimi sytuacjami. Błędy elektroniki, zużycie sprzętu, zmieniające się warunki atmosferyczne, zmęczenie operatora, czy po prostu rutyna – to tylko niektóre z przyczyn nieprzyjemnych sytuacji, których doświadczyłem. Na szczęście do tej pory kończyło się to jedynie dużą dawką stresu. Nie rozbiłem jeszcze żadnej platformy i mam nadzieję, że w tej kwestii jeszcze długo nic się nie zmieni.
ŚD: Gdybyś miał dać praktyczną i maksymalnie przydatną radę początkującym fotografom z drona – co by to było?
WR: Zainwestujcie w wiedzę. Nie bójcie się wydawać pieniędzy na kursy i warsztaty. Fotografowanie z drona nie jest tanie i trzeba się liczyć z wydaniem kilku tysięcy złotych na start. Nawet najlepszy sprzęt będzie bezużyteczny jeśli nie będziemy potrafili go poprawnie ustawić. Przy cenach dronów, akumulatorów czy akcesoriów koszt warsztatów fotograficznych wydaje się być naprawdę niski. Warto rozważyć, czy zamiast kolejnej baterii nie wykupić np. weekendowego kursu fotografii. Nawet podstawowa wiedza z tego zakresu pozwoli wprowadzić zdjęcia na dużo wyższy poziom.
ŚD: Dziękuję za poświęcony czas!
Fotografie Wojtka są publikowane na jego profilach na FB i Instagram:
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
3 komentarze
Musze to zahejtowac.. niestety jest wiele lepszych „wyrozniajacych” sie fotografow
Być może, ja nie znam ich zbyt wielu, a z tych „dronowych” prace Wojtka podobają mi się najbardziej. Z chęcią jednak poznam innych – jakieś linki do portfolio, stron internetowych?
zacne fotografie!