Ile o dronowych przepisach wie policja (w Krakowie)
Temat kontroli uprawnień operatorów dronów przez policję jest dość kontrowersyjny, a podstawy prawne przedstawiałem już jakiś czas temu w artykule pt. Czy policja może kontrolować świadectwo kwalifikacji UAVO z 20 października 2017 roku. Zbliża się rok od napisania tamtego materiału i o ile mi wiadomo w prawie nie zaszły żadne istotne zmiany w tej kwestii. Postanowiłem jednak sprawdzić ile o operatorach dronów i przysługujących im prawach wiedzą sami policjanci.
Swego czasu pisałem do Komendy Powiatowej Policji w Gnieźnie w sprawie tego artykułu z 15 czerwca 2018r. W ostatnim paragrafie jest stwierdzenie:
– Policjant ma prawo skontrolować operatora bezzałogowca, od którego powinien dowiedzieć się, czy lot wykonywany jest w celach komercyjnych, czy rekreacyjno-sportowych.
Wysłałem więc kulturalne zapytanie o podstawę prawną do kontroli świadectwa kwalifikacji UAVO operatora, bo nie byłem pewny czy policji w Gnieźnie chodzi konkretnie o kontrolę świadectwa UAVO. Po 4 dniach otrzymałem odpowiedź:
Odpowiedź nie była w pełni satysfakcjonująca, bo świadectwo kwalifikacji UAVO nie ma zdjęcia i w związku z tym nie podlega pod procedurę legitymowania (potrzebny jest do tego dokument ze zdjęciem i numerem seryjnym o czym pisałem wcześniej). O procedurze legitymowania więcej można przeczytać na stronie Komendy Stołecznej Policji – zakładam, że to wiarygodne źródło.
Wyjaśniłem zatem moje wątpliwości w odpowiedzi na maila do policji gnieźnieńskiej – niestety kolejnej odpowiedzi od Komentanta KPP Gniezno już nie otrzymałem.
Research
Moje sprawdzanie wiedzy policjantów o operatorach dronów zakładało bezpośredni kontakt z patrolami na ulicy oraz dyżurnymi na komisariatach. Nie chciałem dzwonić ani pisać kolejnych maili tudzież innych bardziej formalnych pism. Po pierwsze satysfakcjonującej odpowiedzi bym pewnie nie uzyskał (o ile w ogóle bym uzyskał), po drugie – operator prędzej będzie miał do czynienia z policjantem z ulicznego patrolu niż z tymi, którzy siedzą za biurkiem i odbierają telefony lub maile. I na takiej „ulicznej” wiedzy mi najbardziej zależało.
Z racji tego, że na co dzień mieszkam i pracuję w Krakowie – tutaj przeprowadziłem swój „research” skupiając się głównie na okolicach Starego Miasta, Rynku Głównego, dzielnicy Kazimierz i Podgórze. To tutaj jest najwięcej ciekawych miejsc do fotografowania z drona, z czego korzystają chociażby… przyjezdni turyści 😉
Poniżej zestawienie fragmentów wybranych wypowiedzi policjantów oraz strażników miejskich (tak przy okazji), których „zaczepiłem” na ulicy zadając pytanie wprost: „czy tutaj (na Rynku Głównym lub w pobliżu, nad ludźmi i budynkami) mogę latać dronem?”.
Komisariat na ul. Szerokiej (Dzielnica Kazimierz)
„Można latać wszędzie poza portami lotniczymi i Wawelem. Poza tym przeważnie nie można latać gdy są jakieś szczególne wydarzenia – wtedy przestrzeń jest zamykana, a policja zostaje poinformowana o zakazie lotów dronów i uczulana na jego egzekwowanie.”
Na moje pytanie: „gdzie można sprawdzić, czy dziś jest jakieś wydarzenie z zakazem lotów?” policjant stwierdził wymijająco, że dziś na pewno nic się nie dzieje, bo by wiedział 😉 Gdzieś z głębi dyżurki dobiegł kobiecy głos pani policjant: „niech pan sobie przeczyta ustawę o obiektach powietrznych” – co pan policjant skwitował uśmiechem… 😉
Komisariat na ul. Zamoyskiego (Dzielnica Podgórze)
Dyżurny policjant stwierdził, że „zadałem mu bardzo trudne pytanie”. Wie, że nad Wawelem nie można, ale nic więcej. Wtedy włączył się drugi z całą pewnością stwierdzając, że zgodę wydaje jedynie Urząd Miasta Krakowa.
Komisariat „Biały Domek” na ul. Lubicz (ścisłe centrum, obok dworca)
Policjant nawet nie próbował udawać, że wie o co chodzi:
„Nic nie wiem. Trzeba pisać do Urzędu Miasta Krakowa lub do Wydziału Kształtowania Środowiska UMK, tam mogą coś wiedzieć.”
Komisariat na ul. Pedzichów (ścisłe centrum, niedaleko dworca)
Pracownik cywilny na pytanie o możliwość lotów dronami w Krakowie zapytał czy mam uprawnienia. Zapowiadało się dobrze, choć samo pytanie dość dziwne – gdybym miał uprawnienia to raczej wiedziałbym czy mogę. Na moje pytanie o to „czy powinienem jakieś mieć do takich lotów nad miastem?” odpowiedział, że on właśnie nie wie. Polecił dzwonić na 997 i zapytać miejskiego dyżurnego pod tym numerem… Z szacunku do osób pracujących pod numerami alarmowymi, które raczej mają ważniejsze zgłoszenia niż moje pytanie – odpuściłem sobie telefon.
Patrole na Rynku Głównym
Patrol samochodowy nr 1 – policja:
„Jak dostaniemy zgłoszenie to jedziemy sprawdzić konkretną lokalizację w celu znalezienia operatora.”
Informacje o tym, czy coś lata (lub ktoś czymś steruje) dostają od dyspozytora obsługującego kamery miejskiego monitoringu. Wiedzą, że potrzebne są uprawnienia, ale nie z ULC tylko z… Urzędu Miasta Krakowa. Wiedzą też, że są jakieś minimalne odległości, ale nie znają żadnych szczegółów. Jak sami mówią – nie są do tego szkoleni.
Patrol pieszy nr 2 – policji:
„Raczej nie ma takiej możliwości bez pozwolenia z UM. Jeszcze jakby pan chciał polatać 1-2m nad ziemią na trawniku na Plantach (tereny zielone wokół rynku) to OK – nie zwróciłbym panu uwagi, ale wyżej nad zabytkami czy nad ulicami to tylko pozwolenie z UM”.
Patrol pieszy nr 3 – straż miejska:
„Są ograniczenia wagowe, ale najlepiej spytać w Urzędzie Miasta”.
Patrol pieszy nr 4 – straż miejska:
„Pozwolenia wydaje ULC.”
W końcu!
Na pytanie o widocznych czasem na rynku latających turystów strażnik miejski odpowiedział: „Nie jest w naszym obowiązku kontrolowanie żadnych uprawnień.”
Patrol pieszy nr 5 – straż miejska:
„Wolałbym nie udzielać informacji na ten temat, bo nie orientuje się. Proszę pytać w Urzędzie Miasta.”
Wycieczka do Urzędu Miasta Krakowa
Po wielu poradach od policjantów oraz strażników miejskich by udać się do Urzędu Miasta – tak też uczyniłem. Najbliższy w odniesieniu do Rynku Głównego jest Urząd Miasta przy Placu Wszystkich Świętych i tam też się udałem. Z recepcji pokierowano mnie do pokoju z napisem „Informacja”. Tam otrzymałem małą żółtą karteczkę z numerami telefonów i adresami: do kierownika Wydziału Spraw Administracyjnych i… Urzędu Lotnictwa Cywilnego (!) – a dokładniej do krakowskiej delegatury na ul. Dzielskiego 2.
W końcu! Czekałem na ten „właściwy trop” w postaci ULC’u i z oczywistych względów z niego nie skorzystałem. Zadzwoniłem za to do Kierownika Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Krakowa (kto chce poznać jego nazwisko, sam sobie znajdzie). Kierownik WSA UM poświęcił kilka minut na rozmowę, z której dowiedziałem się naprawdę wielu „ciekawych” rzeczy.
Park Kulturowy Stare Miasto i prawo z nim związane
Ścisłe centrum Krakowa to obszar parku kulturowego – dokładnie jest to Park Kulturowy Stare Miasto – uchwalony Uchwałą Nr CXV/1547/10 Rady Miasta Krakowa z dnia 3 listopada 2010 r. w celu ochrony krajobrazu kulturowego, zabytków oraz historycznego układu urbanistycznego Starego Miasta i Plant Krakowskich wraz ze Wzgórzem Wawelskim i jego otoczeniem. W 2017 roku powyższa uchwała została zmieniona Uchwałą Nr XC/2361/17 Rady Miasta Krakowa z dnia 6 grudnia 2017 r.
Dla lotów dronów nad takim parkiem nie ma innego znanego mi prawa niż to opisane w lotniczych rozporządzeniach. Zapytałem zatem czemu policjanci tak usilnie wskazują na Urząd Miasta Krakowa jako ten organ, który ma wydawać zgody na loty. I tu się mocno zdziwiłem.
Kierownik WSA UM Kraków potwierdził, że do lotów potrzebne są uprawnienia wydawane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego (nie wnikałem już w to, czy orientuje się, że tylko do celów komercyjnych i od wagi 600g wzwyż), ale do startów i lądowań – potrzebne są zgody wydane przez Urząd Miasta! (?!)
Jak to możliwe?
Okazuje się, że wg Kierownika WSA UM Krakowa starty i lądowania dronów z powierzchni, która jest w obrębie Parku Kulturowego (oraz poza nią, ale leży w granicach administracyjnych miasta) wymagają „rezerwacji” skrawka ziemi, którą dron zajmuje przed startem i po lądowaniu… Zapytałem, czy miasto ma osobną kategorię, do której kwalifikuje „starty i lądowania dronów” w swoich zarządzeniach. Okazuje się, że nie – natomiast starty i lądowania wg Kierownika można zakwalifikować jako „inne przedsięwzięcia” opisane odpowiednim zarządzeniu prezydenta Krakowa i wciąż wymagane są za to opłaty.
Poszperałem trochę w zarządzeniach władz Krakowa i doszukałem się ZARZĄDZENIA Nr 2031/2017 PREZYDENTA MIASTA KRAKOWA z dnia 17.08.2017 r. w sprawie stawek za czasowe udostępnianie nieruchomości i przestrzeni a w nim załącznika, który definiuje stawki za 1m kwadratowy zajętej powierzchni:
Stawki pokrywają się dokładnie z tym, co przekazał mi telefonicznie Kierownik WSA UM Krakowa. Są to opłaty dobowe netto.
Przyznam, że celowo brnąłem dalej w tą rozmowę, która z każdą minutą wydawała mi się co raz bardziej absurdalna. Korzystając z popularnych dronów komercyjnych dostępnych na rynku typu DJI Phantom, Mavic itp. wystarczyłby zatem 1m² a więc koszt 2zł w Parku Kulturowym Stare Miasto lub 1zł poza nim byłby do przeżycia (pomijając sam fakt pomysłu opłaty za te czynności). Usłyszałem jednak, że 1m² to za mało, bo trzeba by wyznaczyć jaką strefę bezpieczeństwa wokół miejsca lądowania…
Okazuje się, że nawet jakby chcieć zapłacić za te 10m² i mieć je przez jedną dobę np. na Rynku Głównym do własnego wykorzystania trzeba podpisać z Urzędem Miasta Krakowa umowę cywilno-prawną i przejść całą procedurę, która nosi oznaczenie SA-36 i można ją w szczegółach przeanalizować tutaj.
Co bardziej dociekliwi i spostrzegawczy czytelnicy zwrócą uwagę, że na liście załączników do procedury znajduje się Załącznik nr 3 oświadczenie PAŻP o treści:
Jestem niemal przekonany, że Kierownik WSA UM Kraków w swej skrupulatności w podejściu do egzekwowania prawa – swoje podejście do sprawy startów i lądowań dronów podparł m.in. tym załącznikiem i zapisem „wszelkie urządzenia biorące udział w startach, zawodach, pokazach na terenie Gimny Miejskiej Kraków”. I nawet ciężko odmówić mu racji!;)
Podsumowanie
Opisane powyżej sytuacje i odpowiedzi policjantów oraz strażników miejskich pochodzą z przełomu czerwca i lipca. Bardzo możliwe, że od tego czasu poziom wiedzy na temat „dronowego prawa” poprawił się, bo już na seminarium instruktorskim 13 lipca w siedzibie ULC przedstawiciele Urzędu Lotnictwa Cywilnego i PAŻP mówili o wystosowaniu wspólnie z Komendą Główną Policji wytycznych dla policjantów, by wiedzieli jakie prawa przysługują operatorom i jak można ich kontrolować w terenie (pisałem o tym tutaj).
Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze istotne rozporządzenia odnośnie zasad lotów dronów weszły w życie już w 2013 roku, w 2016 roku zostały zaktualizowane do obecnie obowiązujących. Wygląda na to, że przez ostatnie 5 lat policjanci nie byli szkoleni w tym zakresie i z tego powodu nie podejmowali się zbyt wielu kontroli operatorów dronów.
Sytuacja w Krakowie związana z koniecznością uiszczania opłat za starty i lądowania z terenu miasta jest dość kuriozalna. Codziennie nad Krakowem w powietrze wzbijają się drony i z jednej strony nikt zapewne nie słyszał o wymaganych opłatach, z drugiej – nikt zwyczajnie tego nie egzekwuje, bo policja nie ma wiedzy na ten temat. W ostateczności zawsze pozostaje start i lądowanie z ręki – za to chyba nie ma dodatkowych opłat?.. 😉
Ponieważ nie chciałem przyczyniać się do stworzenia precedensu, po którym patrole policji zapewne domagałyby się zgód na starty i lądowania z Urzędu Miasta Krakowa od kolejnych napotkanych operatorów – odstąpiłem od pomysłu przejścia procedury SA-36 i rezerwacji własnej przestrzeni na Rynku Głównym w Krakowie. Choć przyznaję – pokusa była spora i chętnych do współudziału nie brakowało. 😉
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
8 komentarzy
Jako wieloletni „latacz dronowy” zaintrygowany kilkoma nagłówkami i po przeczytaniu kilku artykułów na temat dronów i prawa w Polsce, latania i całej tej szopki którą wokół tego zbudowano oraz pomijając g……ę urzędniczą + niewiedzę i brak jasnych zasad z jednej strony oraz chęć wydarcia kolejnych pieniędzy praktycznie za nic ….. muszę powiedzieć, że jest przerażające i bardzo przykre dla Nas. ()
Pisząc „Nas” mam oczywiście na myśli grupę ludzi która znajduje w tej zabawie radość i przyjemność, że nie wspomnę o wiedzy którą nabywamy podczas budowy, programowania czyli ogólnie pozytywnie i korzystnie wypełniony czas itd.
Każdy zdrowo myślący człowiek zdaje sobie sprawę z zagrożeń i chyba tylko ułomni nie będą respektowali podstawowych zasad bezpieczeństwa. Podejście urzędasów (w tym POlicji) do każdego jako „przestępcy” jest mocno wysuniętym „pazurem” czepiającym się wolności obywatelskiej. Do póki nie zrobiłem nic złego – w tym wypadku radosne latanie dronem – nie macie prawa!
To my stanowimy społeczeństwo, Wy jesteście tylko urzędnikami którzy Nam mają służyć, Nas pilnować i bronić bo to My płacimy Wam a nie odwrotnie. To wy jesteście dla Nas a nie my dla Was.
Rozumiem, życie w społeczeństwie to całe mnóstwo kompromisów na które musimy się godzić ale bez przesadnej nadgorliwości ze strony służb.
Nie miałem co prawda do tej pory żadnego incydentu, nie znaczy to jednak, że byłbym zadowolony, gdyby nagdgorliwy „Pan policjant” nie znający prawa traktował Mnie jak złoczyńcę (równoznacznie z mordercami czy handlarzami narkotyków) tylko dlatego, że nie ma pojęcia o temacie.
Tak więc,
– po pierwsze: dla osób które latają rekreacyjnie maszynkami o wadze poniżej 600g (bo takie mnie interesują) nie licząc kilku podstawowych zasad typu 30m od ludzi i 100m od domów i samochodów do maksymalnie 120m nad ziemią nie powinno być żadnych innych ograniczeń.
– po drugie: wymuszanie rejestrowania UAV bez względu na to czy latam rekreacyjnie czy zarobkowo jest niedopuszczalne. Rekomendowane wyłącznie w przypadku działalności komercyjnych.
– po trzecie: „dozorcy” powinni doskonale orientować się w kwestiach prawnych i być w stanie bez zająknięcia wyjaśnić czy i dlaczego mogę lub nie latać w określonum obszarze. Jeśli nie posiadają takowej wiedzy, nie powinni się nawet zbliżać bo jest to proszenie się o wypadek. Pilot skupiony na pilotowaniu może popełnić błąd spowodowany działaniem „dozorcy” z czego wnioskuję, że to ten własnie powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności a nie pilot.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego nie widzę możliwości przeciwdziałania aktom terrorystycznym poprzez nakładanie coraz to nowych i coraz bardziej idiotycznych w moim mniemaniu praw. Żaden „zły” człowiek nawet się nie zastanowi nad treścią tych praw, wręcz przeciwnie i zdecydowanie nie będzie postępował zgodnie z ich literą.
Będzie budował takie urządzenia, żeby na 100% doleciały tam gdzie zamierzał.
(tu mała teoria spiskowa :))
Można także myśleć, że te działania, te prawa nie są ukierunkowane na poprawienie bezpieczeństwa a bardziej działanie mające na celu wyeliminowanie potencjalnej konkurencji, która za szczątkową część ceny „fantastycznego super pro UAV” – kosztującego setki tysięcy złotych – zrobi dokładnie to samo lub wcale nie gorzej niż miliardowe koncerny budujące dla wojska. (swoją drogą gdybym był właścicielem takowej firmy też bym chciał zagarnąć rynek dla siebie, nie będzie mi tu jakiś mały chińczyk wprowadzał na rynek lepszego sprzętu za grosze).
Oczywiście to tylko takie moje osobiste przemyślenia mogące mieć lub nie jakikolwiek związek z rzeczywistością. Niemniej uważam, że podział powinien być dobrze sprecyzowany i publicznie przedstawiony, żeby nie było najmniejszych wątpliwości.
Urzednicy musza z czegos zyc wiec wymyslaja cale masy bzdurnych przepisow ktorych tak naprawde nikt nie egzekwuje ale u nich interes sie „kręci”. I dobrze, nasz tez niech sie kreci i to dosłownie a co do jednego zgadzam sie w pełni. Zajmowanie uwagi pilota-operatora drona jest czesto bardziej niebezpieczne niz sam przelot nad np. skupiskiem ludzi dlatego kazdy operator ma obowiazek miec na sobie kamizelke odblaskową z napisem Operator UAV a kazda postronna osoba nie ma prawa mu wtedy zblizac blizej niz zabezpieczona powierzchnia i przeszkadzac. W przypadku gdyby do czegos doszlo osoba ktora zaklocila pilotowanie drona ponosi odpowiedzialnosc za zaistniały wypadek.
Czy coś się zmieniło w tej kwestii?
Muszę przeprowadzić ponowne „badania” w tym roku, to się dowiem i napiszę 😉
a jeśli startuję z nieruchomości nie należącej do miasta? , albo pasa drogowego, który podlega GDDKiA a nie miastu? te przepisy brzmią kuriozalnie. Startowałem i lądowałem w lipcu br z krakowskiego rynku. Nikt do mnie nie podchodził, ani straż miejska, ani policja. Fakt – była 5:30 rano, niedziela. Celowo, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych sensacji ani nie generować ryzyka. Posiadam ŚK, sprawdziłem strefy i nie dostrzegłem w mojej operacji kolizji z prawem lotniczym.
Ale operatora nie tylko obowiązuje prawo lotnicze. Co do pytania o inną nieruchomość czy pas drogowy – moim zdaniem wtedy jesteś kryty. Tak czy inaczej jedynie dyrektor wydziału administracji ma takie podejście do sprawy, policja czy inne służby zupełnie się tym nie interesują.
Witam. Czy wiadomo jak na koniec roku 2021 ma się sprawa z lataniem dronem w Krakowie na Rynku Głównym (obszar parku kulturowego)? Czy poza spełnieniem wymogów związanych z prawem lotniczym należy uzyskać pozwolenia z urzędu miasta? Pozdrawiam.
Urząd Miasta zapytany o zgodę zawsze odpowie, że jest wymagana od nich na starty/lądowania z powierzchni parku kulturowego. Proponuję nie pytać, przestrzegać samego prawa lotniczego, tam gdzie to możliwe: startować i lądować z prywatnych terenów lub z/do ręki jeśli dron jest mały. Wtedy nie będzie podstaw do płacenia urzędowi za powierzchnię konieczną do startów/lądowań.