Atak roju dronów bojowych – to już fakt
Dnia 5 stycznia tego roku w Syrii doszło prawdopodobnie do pierwszego w historii ataku z wykorzystaniem dronów. Atak został przeprowadzony równocześnie na dwie duże bazy rosyjskie: port w mieście Tartus nad Morzem Śródziemny i lotnisko wojskowe Hmeimim koło miasta Latakia w głębi lądu.
Na port morski uderzyły trzy drony, a na lotnisko – aż dziesięć latających jednostek bezzałogowych. Rosjanie twierdzą, że zestrzelili większość dronów przy użyciu zestawów artyleryjsko-rakietowych Pancyr-S1. Według strony rosyjskiej te, które nie zostały zestrzelone rakietami – zostały unieszkodliwione poprzez rosyjskie systemy walki elektronicznej. Następnie 3 rozbiły się a 3 kolejne podobno wylądowały i posłużą Rosjanom do poznania technologii wykorzystanej do ataku. Według Rosjan atak został w 100% powstrzymany.
Różne źródła podają mniej lub bardziej prawdziwe informacje odnośnie tego ataku. Prawdopodobnie zastosowano do niego bardzo proste konstrukcje płatowców, które same w sobie nie były „amunicją krążącą” typu Warmate – miały jedynie dostarczyć nad dane miejsce ładunki wybuchowe i je prawdopodobnie zrzucić z wysokości. Drony w opisywanym roju nie miały ani kamer, ani innych czujników, nie komunikowały się również między sobą.
Ataku dokonano prawdopodobnie z dystansu około 50km i pod osłoną nocy, ale Rosjanie wykryli i śledzili ruch roju dronów praktycznie od samego początku. A tak wyglądały pozostałości po „roju”, które dostały się w ręce Rosjan (źródło: facebook.com):
Prymitywne modele samolotów bezzałogowych zrobione z drewna, sklejki, profili aluminiowych i zapewne jakiejś pianki – wszystko poklejone taśmą klejącą, zasilane silnikami spalinowymi. Równie prymitywnie wyglądają same bomby, które miały zostać zwolnione nad celami.
O projektach związanych z lotami rojów dronów przeczytacie w trzech innych moich artykułach:
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
Brak komentarzy