Krótka relacja z IFOD 2016
W sobotę odwiedziłem Międzynarodowe Targi Dronów IFOD 2016, które miały miejsce w Warszawie, na błoniach Stadionu Narodowego. Poniżej krótka relacja z tego wydarzenia.
Przyznam szczerze, że na targi wybrałem się „przy okazji” – akurat miałem zaplanowaną wizytę w stolicy z innego powodu. Choć harmonogram dnia miałem bardzo napięty to nie mogłem sobie odpuścić tego wydarzenia. Poza tym, to pierwsze tego typu targi w Polsce, a dodatkowo Świat Dronów jest oficjalnym partnerem medialnym tego wydarzenia.
IFOD 2016 odbywało się „u podnóża” Stadionu Narodowego w dużym namiocie. I choć namiot znajdował się w widocznym miejscu, niedaleko wejścia głównego, to i tak niestety całe wydarzenie zostało dość mocno przyćmione Targami Książki, które w tym samym czasie odbywały się na samym stadionie. Trochę szkoda, że organizatorzy IFOD 2016 nie pomyśleli, by nawiązać jakąś „nić porozumienia” z organizatorami Targów Książki, by część tego ruchu przekierować właśnie na IFOD (można było np. dać zniżkę lub nawet gratis wejście na IFOD). Z tego miejsca przy okazji dziękuję Łukaszowi Tomczyńskiemu – głównemu organizatorowi i koordynatorowi targów dronów – za miłe przyjęcie i darmową wejściówkę ;).
Co do samych targów: miałem dosłownie 45 minut, by zapoznać się z tym, co oferowały IFOD i okazało się, że… to było wystarczająco ;). To nie jest bynajmniej zarzut czy złośliwość – zwyczajnie tyle czasu (no może trochę więcej, by to zrobić bez pośpiechu) wystarczyło, by przejść się po wszystkich ciekawszych stoiskach wystawców, pooglądać sprzęt i zamienić słowo. W sobotę wg agendy było już znacznie mniej wykładów i prezentacji, dlatego nawet nie liczyłem, że się na nie załapię.
Muszę przyznać, że ilość odwiedzających w czasie, gdy odwiedzałem namiot z wystawcami (13:00-14:00), była dość znikoma – z jednej strony to rzucało się w oczy, z drugiej – nie musiałem przedzierać się przez tłum ludzi w stosunkowo niewielkim namiocie. Zatem komfort oglądania dronów i możliwość swobodnego porozmawiania o nich z wystawcami były zdecydowanie na plus, ale nie można powiedzieć, że „publiczność dopisała”. Ostatecznie nie wiem jaka była frekwencja targów łącznie podczas tych 3 dni, ale postaram się dowiedzieć tych i innych informacji u samego źródła.
Podobnie jak seminarium ULC, które odbyło się w marcu tego roku, tak i targi IFOD uznałem za dobrą okazję do spotkania się z kilkoma osobami z branży, z którymi znam się jedynie z Internetu / facebook’a. Fajnie było pogadać o sprzęcie, o planach, o jakichś wspólnych interesach no i zwyczajnie „staromodnie” uścisnąć dłoń.
Co do samego sprzętu, który był zaprezentowany – w moim mniemaniu spełniał oczekiwania, choć na pewno nie zabraknie malkontentów, którzy stwierdzą, że nie było na czym oka zawiesić. Owszem, było – tylko trzeba było wiedzieć „na czym” lub wiedzieć „gdzie”. Osobiście cieszyłem się z możliwości obejrzenia z bliska najnowszego Yuneec Typhoon H – heksakoptera, w którego Intel wsadził swój system omijania przeszkód RealSense. Wprawdzie nie było mowy o lotach, ale Typhoon H – jako konkurent dla DJI Phantom 4 – zrobił na mnie dobre wrażenie, szczególnie możliwość jego składania niczym w dużym ramach typu „parasolka” oraz świetna panelowa aparatura z wbudowanym ekranem dotykowym. Na tym samym stoisku (firma Flyproject) można było obejrzeć wszelakie sprzęty marki Walkera, w szczególności Walkera F210 i najnowszy F150 Rodeo, który jednak okazuje się być bardziej zabawką niż „racerem”.
Duże wrażenie zrobiła również Alta 8, której (którego?) jestem fanem od pierwszego filmu promującego. Freefly ALTA 8 wraz z zamontowanym gimbalem na górnej platformie drona, znajdowała się na stanowisku firmy WINMAR.PL.
Bardzo miło było również pogadać z Maciejem z RotoRacer – jednym z najlepszych racerów w Polsce (i poza nią!;). Ekipa z RotoRacer oraz (z tego co widziałem) Łukasz Rączkiewicz śmigali po bardzo małym torze wyznaczonym pod namiotem wystawowym i oddzielonym siatką od reszty sali. Robili to z niesamowitą prędkością i precyzją – naprawdę szacun Panowie! Choć zdarzały się również „wypadki przy pracy”, z czego jeden taki „wypadek” z dużą prędkością „wbił się” w siatkę tuż nad moją głową…
Po kilku dłuższych przystankach przy konkretnych stoiskach – pozostałe musiałem oblecieć trochę szybciej. Było tam np. stoisko start-up’u KeyHelp, o którym pisałem na blogu stosunkowo niedawno.
Poniżej kilka pozostałych fotek, wszystkie robione telefonem w dość ciemnym namiocie, więc widać jak z jakością, no ale cóż – jakieś tam pojęcie również o targach dają:
Po intensywnie spędzonej sobocie (od 4 rano na nogach) musiałem się udać ostatecznie na pociąg w drogę powrotną do Krakowa. I tutaj spotkała mnie jakże miła niespodzianka – przyszło mi jechać w jednym przedziale z Dariuszem Werschnerem, o którym również całkiem niedawno pisałem. To była świetna okazja (mimo już konkretnego zmęczenia i niewyspania) by pogadać o ambitnym projekcie AirVein, którego Dariusz jest liderem i realizuje go w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia, Ministerstwem Rozwoju oraz przy współpracy z firmą NoveltyRPAS z Gliwic. To były bite 2 godziny inspirujących rozmów o AirVein, ale i o całej branży dronów w Polsce, perspektywach rozwoju i możliwości realizacji ambitnych dronowych pomysłów w polskich realiach. No i kolejna osoba „z branży”, która może ją mocno zmienić i którą dane mi było poznać osobiście – dzięki!
Już teraz mogę zdradzić, że „efektem tej znajomości” będą kolejne artykuły, z informacjami dosłownie z pierwszej ręki, na temat postępów prac związanych z wdrażaniem „Systemu Krwionośnego Kraju”, a na zachętę dwie prywatne foty Darka z prób Ogara (dron od NoveltyRPAS) z podczepioną lodówką transportującą krew.
Podsumowując targi IFOD 2016 – być może frekwencja nie była ogromna, a wystawcy oraz rodzaj sprzętu jakoś strasznie nie zaskoczyły, to moim skromnym zdaniem bardzo dobrze, że takie targi zostały zorganizowane. Organizatorzy z pewnością zabiorą ze sobą cenny bagaż doświadczeń po tej pierwszej edycji, a kolejna – mam nadzieję – już za rok będzie jeszcze lepsza i przyciągnie już konkretną publikę. Za pierwszym razem zwykle jest ciężko i podgórkę, więc tym bardziej szacunek dla p. Łukasza Tomczyńskiego, że ogarnął to wydarzenie na sensownym poziomie i nie było się czego wstydzić.
Na koniec pozostaje mi pozdrowić tych, z którymi znów – mimo szczerych chęci – nie udało mi się spotkać, m.in. ekipę z DRONES Polska oraz z Hangar D. Myślę, że okazji jeszcze będzie kilka w tym roku.
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
Brak komentarzy