Polska czołówka w wyścigach dronów: Krzysztof Chartanowicz i Łukasz Rączkiewicz (WYWIAD)
Ostatni artykuł Wyścigi dronów – rywalizacja, prędkość, adrenalina cieszył się sporą popularnością. Wyścigi dronów to dla mnie osobiście powiew świeżości, przyjemna odskocznia od zwykłych dronów cywilnych używanych przez większość operatorów do fotografii i wideofilmowania. Zacząłem drążyć temat dalej i tam przyszedł pomysł na wywiad z profesjonalnymi zawodnikami, którzy o tym sporcie wiedzą znacznie więcej ode mnie. W ten sposób – szperając po rankingach z oficjalnych wyścigów w Polsce trafiłem na Krzysztofa Chartanowicza i Łukasza Rączkiewicza – obecnie dwóch najszybszych zawodników, którzy na przemian zajmują 1 i 2 miejsce na wyścigach. Dzięki ich uprzejmości otrzymałem wyczerpujące odpowiedzi na pytania związane z dronami wyścigowymi. Serdecznie zapraszam!
1. Jak dużo i często trzeba ćwiczyć, żeby wygrywać wyścigi dronów w Polsce takie, jak np. w ramach DRON Festiwalu? Jak oceniacie poziom polskiej czołówki?
Krzysztof Chartanowicz: Latam kopterami wyścigowymi od prawie roku i poświęcam na to większość mojego wolnego czasu. Średnio kilka razy w tygodniu po około 10 pakietów. Żeby wygrać zawody w Polsce, trzeba obecnie sporo ćwiczyć, bo jest już kilku zawodników reprezentujących wysoki poziom nawet w skali Europejskiej. Poziom polskiej czołówki jest wyrównany, a rywalizacja ostra.
W trakcie zawodów o wygranej decyduje sporo czynników: przede wszystkim umiejętności i sprzęt, ale bardzo dużą rolę odgrywa odporność na stres, który nieodłącznie towarzyszy przy takich imprezach. Trzeba sporo trenować, organizować sobie wyścigi z kumplami, brać udział w zawodach bardziej i mniej znaczących. Tylko tak można się przygotować do poważniejszych wyścigów.
Łukasz Rączkiewicz: Quadami ścigam się od 2014 roku i w zasadzie stało się to moim nałogiem i pasją. Zawody w Gdyni (DRON Festiwal) traktowałem bardzo ambitnie, gdyż była to pierwsza poważna i dobrze zorganizowana impreza tego typu w Polsce. Jak dowiedzieliśmy się o zawodach razem z chłopakami z grupy modelarskiej Modlot Olsztyn zorganizowaliśmy możliwość legalnego latania w garażu podziemnym. Dzięki uprzejmości Aquasfery Olsztyn mogliśmy korzystać z garażu podziemnego po zamknięciu obiektu (od 22). W zasadzie od lutego 2015 do samych zawodów w maju uczyliśmy się latać w tak specyficznych warunkach po 2-3 razy w tygodniu, a dwa tygodnie przed samymi zawodami podwoiliśmy treningi.
Jeśli chodzi o samo przygotowanie podstawą sprawą było samo latanie w garażu ponieważ tylko w taki sposób można było nauczyć się trzymania określonej wysokości oraz przyzwyczaić do tak nietypowych warunków. Oprócz samego latania po wyznaczonej trasie trenowaliśmy też np. sam start i określone typy zakrętów, które sprawiały nam największą trudność.
Trasa wyścigu była dobrze dobrana zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych pilotów. Nigdy nie można myśleć, że będzie łatwo nawet będąc najlepiej przygotowanym ponieważ w lataniu wyścigowym quadem zbyt wiele czynników niezależnych od pilota może mieć wpływ ostateczny wynik. Na Dron Festiwal najtrudniejsza była walka z samym sobą, głownie przez ogromny stres, który towarzyszył chyba wszystkim zawodnikom. W moim przypadku „odblokowałem” głowę dopiero po kwalifikacjach.
2. Czy braliście udział w innych tego typu oficjalnych większych imprezach w Polsce lub za granicą? Jak oceniacie ich organizację?
K. Ch.: Do tej pory w Polsce odbyły się trzy oficjalne imprezy, na których przeprowadzone były zawody kopterów. Pierwsze były w Bielsko-Białej w ramach Dni Wolnego Oprogramowania w kwietniu 2015, drugie – na lotnisku Kętrzyn-Wilamowo w ramach Mazury Drone Show 2015 na początku maja, trzecie to zawody w Gdyni w ramach DRON Festiwalu, które odbyły się w połowie maja. Te ostatnie były najlepiej przygotowanymi zawodami, w jakich do tej pory brałem udział, wliczając w to największe europejskie zawody rozegrane w Austrii. Doceniam organizatorów DRON Festiwalu za zaangażowanie i staranność oraz zachęcam do organizacji kolejnych tego typu imprez.
Pochwalę się, że we wszystkich wspomnianych zawodach organizowanych w Polsce udało mi się zdobyć 1-sze miejsca, natomiast na wspomnianych zawodach w Austrii w ramach Aerial GP wywalczyłem 3-cie miejsce.
Ł. R.: Do tej pory startowałem na Dron Show w Kętrzynie, gdzie zająłem drugie miejsce. Na DRONfestiwalu w Gdyni po ciężkiej walce zdobyłem dwa pierwsze miejsca – w klasie 250 limitowanej i Open. Brałem też udział w pierwszych Aerial Grand Prix Europe, które odbyły się w Spitzerberg w Austrii. Podczas tych drugich zawodów mimo najlepszego czasu w kwalifikacjach w klasie mini 250 niestety nie ukończyłem ćwierć finału rozbijając się o bramkę. Jako reprezentacja Polski mieliśmy 1, 3 i 4 najlepszy czas w kwalifikacjach, a Krzysztofowi Chartanowiczowi, z którym walczyłem w finałach Dron Festiwal udało się zająć 3 miejsce w klasie mini 250. Co do organizacji to należy pamiętać, że ten sport jest nowy i wszyscy w tym organizatorzy uczą się z każdą imprezą.
3. Czy w Polsce organizowane są jakieś oficjalne ligii wyścigów dronów czy to wciąż zabawa we własnym lokalnym gronie?
K. Ch.: W Polsce nie ma jeszcze oficjalnego rankingu pilotów, chociaż na podstawie rozegranych już zawodów można byłoby taki stworzyć. Oficjalne ligi się jeszcze nie utworzyły, ale podjęliśmy już działania w kierunku zrzeszenia pilotów i stworzenia lig. Zachęcam do śledzenia strony ROTORACER na Facebook-u, gdzie będą zamieszczane informacje na ten temat. Będzie tam można również znaleźć sporo ciekawych zagadnień dotyczących kopterów wyścigowych.
Ł. R.: Jest bardzo dużo posiadaczy quadów wyścigowych ale niestety większość lata sama i nie chce się ścigać. Najważniejsze, że zainteresowanie jest duże i na pewno niebawem dołączą do nas niebawem nowi piloci z równie dużym zacięciem.
4. Na jakim sprzęcie obecnie latasz?
K. Ch.: Obecnie moim ulubionym kopterem jest konfiguracja z silnikami Cobra 2204 2300KV, regulatorami KISS 18A, kontrolerem Flip32 (z CleanFlight-em) oraz z mocnymi pakietami Gens ace TATTU 1800mAh 14.8V 75C 4S. Jest to idealny sprzęt do śmigieł 5-calowych, na których lata mi się najprzyjemniej. Kopter jest bardzo zrywny i szybki, także można nim latać bardzo agresywnie, zarówno na zawodach, jak i podczas lotów freestyle-owych. Posiadam też koptery rozwijających duże prędkości, przekraczające 140 km/h, ale do takiego latania potrzebna jest spora przestrzeń lub rozległy tor, także wykorzystuję je do specjalnych okazji.
Ł. R.: Mimo ogromnego zainteresowania lotami „freestyle” skupiam się głównie na ściganiu stąd moje quady są w zasadzie identyczne. Jest to też zabezpieczenie ponieważ wiele razy zdarzyło się, że w pierwszym locie sprzęt ulegał uszkodzeniu, którego nie dało się naprawić na miejscu i wtedy właśnie przydaje się ten drugi. Do wyścigów w Austrii latałem standardowym dla klasy mini 250 setupem pod baterie 3s. (bateria 3s, 5” śmigła, regulatory 12A i silniki 2400kv). Obecnie skupiłem się na klasie PRO w której jedynym ograniczeniem jest wielkość ramy do 330mm.
Specyfikacja drona wyścigowego Ł. Raczkiewicza:
-
Rama carbon 250 przerobiona na niski profil
-
Nowy PDB PANCAKE od Fliying Lemon – wersja beta (https://flyinglemon.eu)
-
Naze 32 CleanFlight 1.9
-
E-Max 2204 2300kv motor z tiltami 10’ – trening // Cobra 2204 2300kv – wyścigi
-
śmigła HQ 5×45, HQ 5x4x3
-
20A DYS mini Esc OneShot 125 – trening // 30A DYS wyścigi
-
Gens Ace Tattu 4s 1300mah 75c
-
sony 600TVL Super Had II
-
mini 600mw + SpiroNet antenna
-
FatShark Dominator V2
-
GoPro Hero 3+ Black
5. Czy to jest drogi sport? Pomijając stosunkowo niedrogi sprzęt wydaje się, że wypadki przy dużych prędkościach są raczej na porządku dziennym?
K. Ch.: Każdy sport staje się drogi, jeśli chce się utrzymywać w czołówce 😉 Jednak akurat w przypadku ścigania się kopterami okazuje się, że nie jest to takie drogie zajęcie, jak by się mogło wydawać, biorąc pod uwagę fakt, że jest to dziedzina zupełnie nowa i dość futurystyczna 🙂 Najtańszy kompletny zestaw do ścigania może się zamknąć w kwocie 2000 zł, natomiast konfiguracja z najwyższej półki może przekraczać w sumie 5 tys. zł. Sam kopter nie jest drogi, mieści się w przedziale od 1 do 2 tysięcy. Kosztowne są dobre gogle, w których wyświetlany jest obraz na żywo z kamery umieszczonej na pokładzie koptera. Takie gogle mogą kosztować ponad 2 tys. zł, ale można kupić prostsze rozwiązanie już za kilkaset złotych. Do tego potrzebna jest aparatura do sterowania od paruset złotych do tysiąca.
Atutem tego sportu jest to, że koptery są zbudowane z bardzo odpornych materiałów, także mimo częstych „nieplanowanych” lądowań usterki są niewielkie – najczęściej łamią się śmigła, rzadko ramiona. Można je łatwo wymienić i są to tanie elementy.
Obecnie przeszkodą jest to, że w Polsce nie ma sklepu, gdzie można znaleźć wszystkie niezbędne podzespoły do budowy kopterów wyścigowych. Zamierzamy to zmienić i już niebawem zostanie otwarty specjalistyczny sklep, gdzie będzie można się wygodnie zaopatrywać w potrzebne części. Już teraz zapraszam do odwiedzania strony ROTORACER (http://rotoracer.com/), na której ten sklep będzie uruchomiony.
Ł. R.: Na sam start sprzęt można kupić stosunkowo tanio jednak apetyt rośnie w miarę latania. Wraz z rosnącymi umiejętnościami rosną też wymagania co do sprzętu więc w kolejnych etapach ograniczeniem jest tylko posiadany budżet tym bardziej, że co chwila pojawia się coś nowego.
Jak się dużo lata i chce się zwiększać umiejętności to trzeba łamać swoje granice, co wiąże się z rozbijaniem naszych zabawek. Jak to się powszechnie mówi w tym gronie „no crash no progress”.
Całe szczęście w 99% wypadki kończą się na połamanych śmigłach gdyż sprzęt jest bardzo wytrzymały, ale zdarzają się połamane ramiona, ramy, urwane silniki, anteny, spalone regulatory itd. co wiąże się z kosztami.
6. Jakich pierwszych wskazówek udzieliłbyś osobom, które dopiero zaczynają latać? (odnośnie sprzętu, treningów, nawyków przy lataniu)
K. Ch.: Cierpliwość i ostrożność! Trzeba zaczynać stopniowo, latać nisko i wolno na otwartym terenie, gdzie nie ma ludzi i zwierząt. Po nabyciu wprawy można potrenować latanie przy przeszkodach naturalnych. Potem można zacząć umawiać się z innymi pilotami i urządzać mini wyścigi.
Na początku nie warto inwestować w sprzęt z wysokiej półki, czy nadmiernie szybki, bo i tak jego możliwości nie zostaną wykorzystane, utrudnią naukę, a częste spotkania z ziemią i innymi przeszkodami, wystawią konstrukcję na ciężką próbę przetrwania 😉 Najlepiej zacząć od ramy karbonowej 250 (polecam ZMR250 – dobra i tania), niedużych silniczków typu 1806 2300-2400Kv, regulatorów 12A oraz pakietów LiPo 3s. Są to koptery i tak bardzo szybkie i dynamiczne, które w zupełności zaspokoją oczekiwania co do mocy na parę miesięcy. Potem można po prostu zmienić baterię na 4s i przyrost mocy będzie na tyle duży, że wystarczy na kolejne kilka miesięcy.
Początkującym polecam oglądanie filmów YT, na których można podpatrywać techniki stosowane przez doświadczonych pilotów. Sam ucząc się szukałem inspiracji w takich kanałach i do tej pory to robię. Obecnie prowadzę również własny kanał na You Tube gdzie na bieżąco wrzucam filmy ze swoich lotów – zapraszam: https://www.youtube.
Ł. R.: Żeby osiągać dobre wyniki trzeba naprawdę dużo ćwiczyć. Moje postępy można śledzić na kanale YouTube: https://www.youtube.com/user/
Jeśli chodzi o sprzęt to najlepiej zacząć od tanich rzeczy ale nie najtańszych głownie dlatego żeby wypadki nie bolały tak bardzo. Koleją sprawą to „wiadro śmigieł” gdyż tak jak wspominałem wcześniej w większości upadków kończy się tylko na ich wymianie. Dobrze też mieć części zapasowe np. 2 ramiona, zapasowy regulator i silnik.
Co do samego latania: najpierw trzeba nauczyć się po prostu latać i czuć się swobodnie ze swoim sprzętem. Na pewno odradzam próby naśladowania wyczynów najlepszych pilotów na samym początku, bo skończy się to rozczarowaniem.
Trzeba wyznaczać sobie cele i małymi krokami je realizować, a przede wszystkim dużo latać.
7. Czy spotkałeś jakieś ścigające się kobiety? Czy to raczej kolejny męski sport?;)
K. Ch.: Spotkałem się, ale tylko na filmach 😉 Były zawody w Stanach, w których uczestniczyła kobieta, ale to był wyjątek. Żałuję, ale niestety płeć piękna nie wkręciła się jeszcze w ten sport :/ Jednak myślę, że z czasem się to zmieni. Zachęcam, bo to naprawdę ciekawe i fascynujące zajęcie! :).
Ł. R.: Niestety – to kolejny męski sport. Chyba dlatego, że faceci lubią majsterkować…
Dzięki za rozmowę i poświęcony czas!
Jeśli treść powyższego artykułu była dla Ciebie przydatna lub ciekawa możesz postawić mi kawę, którą uwielbiam i motywuje do dalszego pisania ;)
Brak komentarzy